Nowe technologie to przyszłość przedsiębiorczości. Druga część wywiadu z prof. Przemysławem Łosiem (spółka Numed)
|
Jak usprawnić procesy komercjalizacji wiedzy oraz wynalazków na polskich uczelniach? Co zrobić, by przekuć pomysł na start-up w innowacyjny produkt, oferowany na rynku przez prężne przedsiębiorstwo? Na te pytania odpowiada prof. Przemysław Łoś, szef spółki Numed, która opracowała unikalną technologię wykrywania próchnicy zębów.
Łukasz Maślanka (EIT+): Co Pan, jako naukowiec i ekspert z dużym doświadczeniem w rozwoju przedsiębiorczości, doradziłby np. młodym, zdolnym naukowcom chcącym pracować nad innowacyjnymi technologiami? Co powinni zrobić, żeby zyskać impuls do rozwoju i profesjonalne wsparcie dla swojej firmy?
Prof. Przemysław Łoś (szef komitetu doradczego w spółce Numed): Myślę, że działalność komercyjna to bardzo demokratyczna sfera aktywności w społeczeństwie. Inaczej mówiąc, o sukcesie komercyjnym jakiegoś przedsięwzięcia wcale nie musi decydować wiek, rasa, płeć czy doświadczenie. Zarówno młodzi, jak i doświadczeni przedsiębiorcy borykają się z podobnymi problemami. Większość moich współpracowników to ludzie młodzi i można się od nich wiele nauczyć. To dotyczy zresztą też personelu Wrocławskiego Centrum Badań EIT+. Pracuje tam wielu młodych, zdolnych ekspertów oraz badaczy, którzy mają naprawdę duży potencjał w komercjalizacji nowych technologii.
Należy jednak uświadomić sobie jeden ważny fakt. Wydaje mi się, że minęła już i zapewne szybko nie powróci era, kiedy absolwenci wyższych uczelni mogli liczyć, że ktoś ich zatrudni (na długi okres). Młodzi ludzie są przygotowywani raczej do szukania zatrudnienia niż tworzenia sobie samemu stanowiska pracy, a powinni raczej przyjąć, że prędzej czy później będą zmuszeni stać się przedsiębiorcami lub uczestniczyć w działaniach sektora małych i średnich przedsiębiorstw.
Spośród wszystkich sektorów działalności małych firm, najwięcej doświadczeń i możliwości sukcesu wciąż będzie istniało w zakresie nowych technologii. Żeby odnieść sukces w zakresie ich rozwoju oraz wdrożenia, trzeba pracować w dużych zespołach i bardzo uważnie słuchać wszystkich współpracowników. Paradoksalnie młodzi ludzie mają znacznie więcej możliwości do budowania takich zespołów, właśnie dzięki nowym technologiom. Od początku jednak trzeba mieć wizję projektu i swojej w nim roli, a później realizować ją z ogromną cierpliwością i uporem. O sukcesie przedsięwzięcia decyduje zespół i determinacja jego członków na drodze do postawionego sobie celu. Dlatego właśnie budowaniu zespołu trzeba poświęcić jak najwięcej czasu, bo nisze rynkowe dla nowych produktów można wtedy znaleźć stosunkowo łatwo.
Jest Pan zarówno naukowcem, jak też przedsiębiorcą. Jak w skrócie mógłby Pan scharakteryzować ten rynek, zwłaszcza w kontekście innowacyjnych technologii w służbie medycyny? Jakie są jego największe atuty i słabości?
Tradycyjnie inwestycje w komercjalizację nowych technologii uważane były dotąd za bardzo ryzykowne. W ostatnich latach doszło jednak do głębokiego przewartościowania dotyczącego ryzyka inwestycji. Paradoksalnie, w rezultacie tych procesów obecny kryzysowy okres wręcz sprzyja inwestycjom w spółki technologiczne. Jak widzimy chociażby w Polsce, ale też globalnie, organizacja medycyny przeżywa również okres dynamicznych zmian. Przyczyny są ogólnie znane. W rezultacie tych zmian technologie medyczne, jak nigdy odegrają kluczową rolę.
Dla przykładu, już wiele lat temu przewidziano, że dostęp pacjenta do leczenia szpitalnego lub nawet do lekarza pierwszego kontaktu będzie coraz trudniejszy, dlatego bardzo szybko zaczęła się rozwijać tele-medycyna. Duży nacisk kładzie się też na profilaktykę. Dobrym przykładem rozwoju wiedzy medycznej i jego wpływu na życie całych społeczeństw jest zakaz palenia papierosów w miejscach publicznych. Eliminowanie ryzyka zachorowania jest więc jednym z istotnych trendów współczesnej medycyny. Żeby jednak zidentyfikować takie ryzyka, lekarze potrebują nowych, skuteczniejszych, tańszych i prostszych w obsłudze narzędzi diagnostycznych do badań, w tym do badań przesiewowych. Zespół Numed jest przygotowany do wsparcia tych właśnie trendów współczesnej medycyny.
Co w Pana przekonaniu, jako przedsiębiorcy operującego w sektorze gospodarki innowacyjnej, mogą zrobić jednostki publiczne lub bazujące na funduszach publicznych, by usprawnić mechanizmy służące do rozwijania prywatnych przedsiębiorstw opracowujących innowacyjne technologie czy też start-upów?
Chyba jestem zbyt skromny, żeby doradzać ekspertom. Mogę jednak zwrócić uwagę na pewne proste sprawy, które ułatwiłyby komercjalizację nowych technologii, czyli tzw. spółek technologicznych. Polskie instytucje naukowe, w tym te publiczne, są niewątpliwie dopiero na początku drogi w zakresie działań zmierzających do wsparcia wdrożeń nowych technologii. Przede wszystkim brakuje im wiedzy i informacji, co bardzo utrudnia im sprawne poruszanie się w tak skomplikowanej materii. W tym zakresie w Polsce jest wciąż do zrobienia bardzo dużo. W zasadzie trudno nawet ocenić, czy w naszym kraju temat ten jest traktowany wystarczająco poważnie.
Na uczelniach wyższych, poza tymi ekonomicznymi, brakuje zajęć dydaktycznych, podczas których student mógłby poznać choćby w zarysie proces komercjalizacji nowych technologii, a także dowiedzieć się więcej o sposobach zakładania, strukturze, etapach rozwoju i funkcjonowaniu spółek typu start-up technologiczny. Dlatego też ogólna wiedza absolwentów na ten temat jest bardzo ograniczona. Brakuje dużych i efektywnych zespołów ds. komercjalizacji technologii opracowanych na uczelniach. Bardzo mała jest kwotowo ilość sprzedanych licencji przez jednostki naukowo-badawcze i uczelnie wyższe, uczelnie tworzą też bardzo mało spółek typu spin-out technologiczny.
W mojej ocenie dużą bolączką jest też brak konkretnych informacji w domenie publicznej na temat działalności wdrożeniowej jednostek naukowo-badawczych i uczelni wyższych. W takich warunkach trudno jest więc rozpocząć dyskusję, nie mówiąc o działaniach, jeśli nie ma praktycznie żadnych konkretnych informacji. Uważam też, że ośrodki badawczo-naukowe oraz uczelnie mają poważne braki w dziedzinie strategicznych, długofalowych działań w dziedzinie wdrożeń nowych technologii. Przy czym nie chodzi tutaj o takie działania, jak konkursy. One bez wątpienia muszą być organizowane, ale same w sobie nie są wystarczającym elementem budowania polityki naukowej. Ciekawe, że część takich działań strategicznych nie wymaga żadnego lub tylko bardzo ograniczonych środków.
Uczyć należy się od najlepszych i posiadających znacznie większe doświadczenie w danej dziedzinie. Dlatego podam dane dotyczące jednego z krajów rozwiniętych, czyli Wielkiej Brytanii. Od 2000 r. uniwersytety brytyjskie stworzyły 1500 klasycznych spółek typu spin-out technologiczny. Na Wyspach działa ok. 100 uniwersytetów „badawczych”, widzimy więc, że na jeden uniwersytet przypada średnio ponad 10 spółek spin-out rocznie. Czasem słyszy się, jak politycy i eksperci zapowiadają, że już wkrótce stworzymy Polsce centrum naukowo-badawcze-dydaktyczne porównywalne z Uniwersytetem w Cambridge czy Oxford. Osobiście uważam, że przynajmniej w zakresie zaangażowania polskich uniwersytetów czy politechnik w proces komercjalizacji powinniśmy najpierw przejść przez etap rozwoju typu Uniwersytet Strathclyde. Osiągnięcie podobnego etapu przez kilka chociażby publicznych jednostek naukowo-badawczych i uniwersytetów w Polsce zajmie pewnie sporo czasu i będzie wymagało ogromnej pracy, ale uważam że zdecydowanie takie działania się opłacą.
Jakie rozwiązania Pan proponuje, aby zniwelować wskazane wyżej bolączki oraz strukturalne braki?
Sądzę, że dobrym pomysłem byłoby utworzenie przynajmniej na najlepszych uniwersytetach i politechnikach w Polsce działów wdrożeniowych z prawdziwego zdarzenia. Ich pracownicy byliby zatrudnieni w danej jednostce budżetowej na pełen etat. Po wykonaniu takiej (dodatkowej!) inwestycji z budżetu moglibyśmy podjąć dyskusję na temat, co dalej można zrobić.
Mówiąc inaczej - oprócz konkursów (które są niezbędne), potrzebne są działania i inwestycje budżetowe o charakterze systemowym i długoterminowym. Równolegle powinny w Polsce powstawać instytuty badawcze finansowane głównie przez inwestorów prywatnych. Chciałbym też dodać, że w Polsce jest wiele osób, które mają bardzo dobre doświadczenia w zakresie komercjalizacji nowych technologii. To wskazuje, że mamy w kraju naprawdę ogromny potencjał, ale w żadnym stopniu nie zwalnia to od myślenia w szerszym zakresie o tym zagadnieniu.
Na zakończenie zadam pytanie: ile uczelni wyższych czy instytutów badawczych w Polsce zaprosiło mnie na seminarium, dyskusję itd. dotyczącą wdrożenia nowych technologii? Od razu odpowiem – otrzymałem zaproszenie tylko od Polskiej Akademii Nauki w Warszawie w 2008 r. Dlatego dziękuję bardzo Wrocławskiemu Centrum Badań EIT+, że podejmuje kolejną dyskusję w tym bardzo ciekawym, niezwykle ważnym dla przyszłości zarówno Polski, jak i Europy temacie.
Rozmawiał: Łukasz Maślanka (Wrocławskie Centrum Badań EIT+).
ZOBACZ TEŻ: Od innowacyjnego pomysłu do sukcesu rynkowego - wywiad z prof. Przemysławem Łosiem, szefem spółki Numed.